Świadkowie Jehowy

Uciekłem z kraju, bo chciałem być wolny cz. 2

W poprzedniej części (https://www.autarkia.pl/uciec-przed-jw/) mieliście okazje poznać wiele wydarzeń, które miały miejsce podczas mojego procesu wybudzania się. Poznałem dziewczynę marzeń, awansowałem na sługę, nabroiłem, byłem sądzony, zabrali mi awanse, mój przyjaciel dołączył do lokalnej grupy partyzanckiej. A to wszystko ku chwalę Jehowy! (:D)

To był moment w którym byłem mocno rozchwiany. Cieszyłem się, że moje życie może wyglądać inaczej niż to, które od dziecka obserwowałem w zborze. Z drugiej strony byłem pełen obaw. Czekała mnie przeprawa z bratem, rodzicami, teściami i resztą bliskich znajomych. Dlaczego nie wymieniłem swojej przyszłej żony? Ona jak sama to mówi nigdy nazbyt nie utwierdzała się w wierze rodziców. Żyła życiem Świadka Jehowy, bo jak sama relacjonuje „bo tak musi być”. Nie lubiła wielu rzeczy w tej organizacji ze względu na stres jaki to generowało. Po wszystkich wydarzeniach ujętych w pierwszej części była już praktycznie wybudzona. Niedługi czas po komitecie za moją namową przeczytała książkę „Kryzys Sumienia”. Chyba sami się domyślacie jaki to przyniosło efekt. Kiedy Świadek Jehowy dokładnie przestudiuje tę książkę, ciężko by wrócił do normlanego funkcjonowania w tej organizacji.

Szturm na rodzinę i znajomych

Milczenie w tamtym czasie było dla mnie najgorszą karą. Będąc na zebraniu miałem wielką ochotę wykrzyczeć wszystko co wtedy piętrzyło mi się w głowie . Niestety, strach przed wykluczeniem i stratą tego co wtedy udało mi się zbudować był większy. Zdecydowałem się zacząć od najbliższych. Po pierwszej delikatnej próbie rozmowy z tatą wiedziałem, że nie będzie łatwo. Mimo tego, że bycie w tej organizacji utrudniało mu całe życie to był w tym mocno utwierdzony. Poświęcał dużo czasu na czytanie i analize Świadkowych publikacji. Widząc to, zdecydowałem się spróbować z mamą, ale tym razem nie owijając w bawełnę. Wyłożyłem wszystkie karty na stół. Ku mojemu zdziwieniu mama zdecydowała się obejrzeć filmik z przesłuchania Geoffrey’a Jackson’a przed australijską Komisją (sprawa pedofilii wśród Świadków Jehowy) . Po obejrzeniu i krótkiej analizie zrozumiała, że Ciało Kierwonicze mając władzę nad tak dużą rzeszą ludzi, nie jest w stanie mądrze nimi kierować. Ich decyzje na każdym kroku generują ofiary. Mając mamę u swojego boku wiedziałem, że będzie w stanie wpłynąć też na tatę. Tata po chwilowych wątpliwościach znalazł się również w naszej lokalnej grupie partyzanckiej. Niestety z resztą nie było tak łatwo. Reszta najbliższych nie chciała słuchać ani wchodzić w polemikę. Duża część z nich zdecydowała się od nas odizolować i to mimo tego, że czekała nas jeszcze wspólna zabawa na naszym weselu.

Piękne wesele moich najgorszych koszmarów

Wesele miało w tle niefajną atmosferę. W powietrzu wisiały dwie poważne sprawy. Nie mieliśmy przemówienia dla małżeństw na Sali Królestwa(coś w deseń ślubu kościelnego). Odbyło się ono natomiast w innym miejscu. Dla gości, którzy byli Świadkami oznaczało to, że nie byliśmy grzeczni przed ślubem. Spoko co nie? A drugie co wisiało w powietrzu to to, że wiele nam sie nie podoba w organizacji i trzeba na nas uważać, bo można się zarazić od nas chorobą duchową. Teraz już wiecie dlaczego nie wspominamy dobrze naszego wesela. Gdybym tylko mógł wyprosić wszystkie tak myślące osoby i zostać z tymi dla których nie liczyły się nasze wybryki przed ślubem, ale to że jesteśmy dla nich ważni – bawilibyśmy się do białego rana. Serio, takie miałem myśli. Jestem pewien, że było by to najlepsze wesele na jakim się bawiłem. Ta pewność wynika z faktu, że wraz z upływem czasu widzę jak rozkwitają nasze znajomości z rodziną i znajomymi, którzy trzeźwo myślą (nawet jeśli są ŚJ). Po weselu zostały tylko filmy, zdjęcia i wspomnienia. Często pokazując nasze zdjęcia ze ślubu znajomi pytaja „Co Wy tacy smutni na tym ślubie?” mimo tego, że nie mają bladego pojęcią o przebiegu tych wszystkich sytuacji. Zapomniałem dodać, że po weselu zostały też kartki. W większości z nich padają prośby „Żebysmy trwali przy Jehowie” i o nim pamiętali.

Ewakuacja

Wspaniała miłość wśród Świadków Jehowy jest oparta na sztywnych zasadach. Ta miłość kończy się dokładnie tam gdzie kończy się Twój zachwyt nad ich wspaniałym Bogiem. Doświadczyliśmy tego zaraz po ślubie, gdy wszystkie przyjaźnie dotąd tam zawarte zamieniły się w dziwne spojrzenia i szeroko zakrojoną izolację. Patrzenie na to wzbudzało we mnie niemoc. Moja żona coraz ciężej to znosiła. Chcieliśmy być wolni jednocześnie utrzymując kontakt z rodziną

-Jak to zrobić? – zastanawiałem się rwąc włosy ze swojej głowy. -Ucieczka, to jedyne co przychodzi mi na myśl. – powiedziałem do swojej żony.

Ale jak? Gdzie? Jesteśmy tak młodzi i co? Mamy się spakować w auto i tułać się gdzieś? – mówiła pełna obaw. Bardzo nie chciała nigdzie wyjeżdżać, bo oznaczało to, że musimy zostawić wszystko dzięki czemu byliśmy kiedyś szczęśliwi. Kilka dni zajęło jej oswajanie się z myślą o ucieczce aż zrozumiała, że jest to jedyne najrozsądniejsze rozwiązanie w tej sytuacji.

Dlaczego inny kraj? Dlaczego nie inne miejsce w Polsce? Rozważaliśmy to, ale ciężko byłoby uzyskać tą upragnioną wolność w Polsce. Inny kraj, brak znajomości i bariera językowa, to było to czego potrzebowaliśmy. Mimo początkowych problemów z utrzymaniem i życiem w innym kraju, dziś jesteśmy naprawdę szczęśliwi ze względu na wolność którą udało nam się wyszarpać.

Nie powiem Ci czy powinieneś odejść od Świadków Jehowy

Podczas całej naszej historii wybudzania słyszeliśmy niejednkrotnie słowa o tym by po prostu się odłączyć. To nie jest prosta sprawa. Niekażdy jest gotów stracić swoich bliskich i zacząć żyć od nowa. Każdy musi podjąć osobistą decyzję, bo wie co jest dla niego najważniejsze. Są osoby, które mogą zrobić to bez obaw i przeszkód. Są też osoby, którym wybudzenie nie jest w stanie w niczym pomóc, a może nawet zaszkodzić. My zaliczamy się do grona tych, którzy chcą dla innych jeszcze się poświęcić. Chcemy znosić ich Świadkowskie docinki i ich fascynacje organizacją tylko po to, by spróbować jeszcze jakoś do nich dotrzeć lub powiedzieć coś co będzie wiercić im w głowię dziurę, ale… Widzimy, że nasze zasoby powoli się kończą. Coraz mniej mamy ochotę to robić. Widzimy też, że przepaść między nami a nimi szybko się powiększa. Najwyższa pora by pogodzić się z tym, że myślenia niektórych ludzi nie zmienimy, ale póki jesteśmy w ich ewidencji zrobimy wszystko, by utrudnić im wykonywanie ich obowiązków.

Podsumowanie

Dziękuję Ci za Twój czas poświęcony na przeczytanie moich wypocin.
Jeśli masz historię wartą tego by poznał ją świat, możesz do mnie napisać. Na górze strony lub w sekcji „Kontakt” masz odnośniki do moich social mediów.
Jeśli masz ochotę udostępnić to pod tym wpisem masz odnośnik.
Jeśli jest Ci źle lub zmagasz się z ostracyzmem, możesz do mnie napisać.
Jeśli po prostu jesteś ciekawy wielu innych szczegółów tej historii również możesz do mnie napisać.

Na koniec życzę Wam wszystkim spokoju w tym świąteczny okresie niezależnie od tego jak ten czas spędzacie! Niech każdy z Was ma Autarkię czyli samowystarczalność, niezależność i wolność!