Człowiek poszukujący wolności
Świadkowie Jehowy

Uciekłem z kraju, bo chciałem być wolny cz. 1

Wiem, że moja historia bycia w szeregach Świadków Jehowy nierówna się z historiami jakie mają do opowiedzenia inni byli Świadkowie. Historie, które miałem okazję usłyszeć od innych osób potrafiły przerażać i prawie zawsze wyciskały mi łzy. Często zastanawiam się gdzie leży przyczyna tego, że tak wiele osób decyduję się zostać Świadkiem Jehowy(łącznie jest ich już ponad 8 mln). Przyczyn może być naprawdę wiele, to temat na osobny wpis, ale są osoby, które nie miały wyboru. Po prostu urodziły się w rodzinie Świadków Jehowy i zostały wychowane w taki sposób by Świadkami Jehowy zostały(czyt. ochrzciły się). Właśnie do tej grupy osób należę. Razem z moimi rodzicami niosę ciężar, ciężar ich decyzji o tym by zasilili szeregi Świadków Jehowy.

Dorastanie w szeregach Świadków Jehowy

Dzieciństwo dziecka, którego rodzice są Świadkami Jehowy to wielkie wyzwanie. Dziecko jest wystawione na ogromny stres. Nie chodzi na religie, nie staje na baczność przy hymnie, nie bierze udziału w mikołajkach i we wszystkich wydarzeniach, które mają związek ze świętami. Wymieniać można w nieskończoność, ale w tym wpisie musimy użyć teleportu i zatrzymać się przy okresie dorastania.

Okres dorastania wcale nie był łatwiejszy od tego okresu w dzieciństwie. Dobrze wiecie jaka jest młodzież. Byłem bardzo podatny na różne wpływy, pragnąłem akceptacji towarzystwa, chciałem być jak reszta i za wszelką cenę odklejałem z siebie łatkę „Jehowca”(często tak o mnie mówiono). Chcąc jak najbardziej uciec od tej łatki nauczyłem się żyć z dwoma twarzami żonglując pomiędzy trybem Świadka Jehowy, a optymalnym trybem bycia sobą wśród rówieśników. W praktyce wychodziło mi to bardzo dobrze. Zebrania? Nie ma problemu, tryb Świadek, cyk. Szkoła? Tryb optymalny, cyk. I tak cykałem i cykałem żyjąc w ciągłym poczuciu winy i ze świadomością, że oszukuje znajomych, rodziców i Jehowę, który nie omieszka mnie za to skarcić(serio tak myślałem). To ciągłe przełączanie się pomiędzy trybami do pewnego stopnia wychodziło mi na tyle dobrze, że zostałem sługą pomocniczym w bardzo młodym wieku(brawo Ty).

Mniej więcej w podobnym czasie poznałem moją przyszłą żonę. Ona tak samo jak ja wychowała się w rodzinie Świadków Jehowy. Jej rodzina była wzorowym przykładem dla lokalnych Świadków Jehowy. Wiedli życie idealnie dostosowane do zasad jakie panują w tej organizacji. Wyobraźcie sobie moją dumę widząc przyszłego teścia na telebimie podczas zgromadzenia Świadków przy kilkutysięcznej publiczności. To mój przyszły teść – chwaliłem się do osób obok mnie siedzących. Ta duma, która swego czasu mnie rozpierała prysła szybciej niż się tego spodziewałem.

Z żoną wpisujemy się w dość statystyczny scenariusz dwóch młodych świeżo zakochanych Świadków Jehowy. Ukrywanie swojej miłości, spotykanie się po kątach, chowanie telefonu przed rodzicami i różne inne dziwne zachowania to chleb powszedni dla młodych zakochanych Świadków. Dlaczego? Dlatego, że według rodziców i innych Świadków po prostu byliśmy za młodzi by się spotykać. Takie ukrywanie się w końcu musi mieć swój koniec i bardzo często kończy się podstępnym rozdzielaniem zakochanej pary. W naszym przypadku było podobnie. Na szczęście wszelkie próby okazały się nieskuteczne choć naprawdę było blisko.

Będą nas sądzić

Suknia ślubna odebrana, wesele dopięte na ostatni guzik, bilety na podróż poślubną wydrukowane, wspólne małżeńskie gniazdko na wymarzonym osiedlu przygotowane. Przed ślubem nasze życie było dobrze poukładane. Aż dziwne było to, że tak dobrze nam wszystko idzie. Skoro idzie tak dobrze , to w końcu coś pierdyknie – mówiliśmy to czasami do siebie z lekkim uśmiechem na twarzy. Miałem bardzo perspektywiczną pracę i dużo możliwości rozwoju. Byliśmy szczęśliwi, ale … nie byliśmy wolni, a wolność przyszło nam walczyć w najbardziej nieoczekiwanym momencie.

Spowiedź u Świadków Jehowy

Zamykam mieszkanie, schodzę po schodach, otwieram drzwi firmowej bryki. Mam wszystko? – pytam siebie nerwowym głosem. Biblia! Wracam w pośpiechu, zabieram i ruszam w drogę. Gdzie wylądowałem? Przede mną Sala Królestwa Świadków Jehowy. Pierwszy raz w życiu łapiąc za klamkę jej drzwi odczuwam tak silny stres. Klamka w ręku, jeszcze kilka mocnych wdechów i wchodzę. Kieruję się do małej salki. Otwieram drzwi. W środku trzech starszych zboru. Biblia i zeszyty z notatkami na stole. Będą mnie sądzić. Krótka modlitwa, duch święty spłynął na tych 3 śmiertelników i możemy zaczynać. Miellennials(imiona zostały zmienione :D), ciąży na Tobie poważny zarzut, porneia – skwitował przewodniczący komitetu sądowniczego. (https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200274558 – tu macie wyjaśnione co to jest według nich). Jaki był dalszy przebieg tego cyrku?

Na komitet sądowniczy szliśmy przygotowani. Przestudiowaliśmy książkę „Paście trzodę bożą”(podręcznik dla starszych zboru PS. Za to Cie internecie kocham) ustaliliśmy spójną wersję tego co powiemy i przed starszymi zboru puszczaliśmy puste łzy broniąc się przed wykluczeniem, które zepsuło by nam wszystko co udało się nam dotychczas zbudować. Daliśmy pokornie wykonać im swoje obowiązki. Po długiej rozmowie wychodzę z małej salki. Każą mi poczekać w głównej sali. Po naradzie wołają. Zapada wyrok. I uff udało się! Nie wykluczyli nas. Na pokutę zostaliśmy objęci kwarantanną. Ja straciłem przywilej bycia sługą pomocniczym i nie mogliśmy wypowiadać się publicznie na zebraniach ani przystępować do różnych zaszczytnych posług. Jak pewnie się domyślacie brakuje tu wiele szczegółów np. Jak wyszła na jaw ta sprawa?( Jest to bardzo ciekawe) Jakie były inne ciekawe wydarzenia, które temu wszystkiemu towarzyszyły? Jak zachowywali się rodzice? Jaki to miało wpływ na wesele? Ale umieszczenie dokładnie wszystkiego byłoby ryzykowne z mojej strony. Dlatego zapraszam wszystkich na Facebooka albo Instagrama Linki macie na górze. Odpiszę każdemu kogo zżera ciekawość, obiecuję!

Po wyroku

Po komitecie nie byłem tą samą osobą. Komitet obrzydził mi wszystko co było związane z tą organizacją. Nie mogłem uwierzyć w to, że trzech żonatych facetów pytało mnie na osobności w małej salce Co z zabronionych(w społeczności Świadków) rzeczy robiłem z moją narzeczoną? Jak to robiliśmy? I ile razy?. Ja jestem facetem i łatwiej było mi to przełknąć, ale byłem wściekły że moja piękna narzeczona musiała odpowiadać na te same pytania przed obcymi facetami a do tego jeden z nich był wtedy krótko przed 70tką. CHOOORE! Oni pedofilię i różne inne skrzywienia wręcz produkują! Już wolałbym spowiedź u księdza serio, choć to też jest chore, nieważne. Po wyjściu od razu moja galareta w czaszce zaczęła funkcjonować inaczej. Poszedł w ruch Internet i ostry research. Po całej nocy przed komputerem padł prosty wniosek – JESTEM W GÓWNIE I TO PO SAM KOREK a wraz ze mną narzeczona, rodzina i cała reszta i moje życie będzie kupą jeśli nic z tym nie zrobię – dołowałem się.Właśnie to był moment, w którym moje połączenia nerwowe się przegrzały z nadmiaru sprzecznych sygnałów. Leżałem kilka dni w kołdrze nie kontaktując się ze światem zewnętrznym. Biłem swoje rekordy wylanych litrów łez. I to wszystko przed najszczęśliwszym dniem w życiu – przed ślubem. To się nazywa wjechać w dorosłość z buta. Dziękuje Ci organizacjo!

Przyjaźń bez granic wśród Świadków Jehowy, to wyjątki

Wiedziałem, że leżenie w kołdrze nie jest w stanie w żaden sposób mi pomóc. Spakowałem się w auto i pojechałem do mojego najlepszego przyjaciela. Zabrałem ze sobą głowę pełną obaw. Jadąc miałem świadomość tego, że to co ode mnie usłyszy może mu skomplikować resztę życia. W trasie rozmyślałem nad naszą całą znajomością wspominając te najlepsze chwile i powoli docierało do mnie to, że tak naprawdę to może być nasza ostatnia rozmową. W rzeczywistości miałem cichą nadzieję, że w nim jako jedynym znajdę poparcie, bo pomagał mi często w bardzo trudnych momentach w życiu. Poszliśmy na spacer i wystrzelałem wszystkimi zarzutami jak z armaty. Zapamiętam tą rozmowę do końca życia. Powiedział mi wszystko, to czego potrzebowałem by dojść do siebie. Wysłuchał mnie dokładnie uświadamiając mi by nie robić niczego pochopnego dopóki sam tego nie zbada. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do mnie i powiedział „Dla nas nie ma tu miejsca, musimy się ewakuować”. Wtedy byłem już pewny, że moje życie już niedługo drastycznie się zmieni. Najbardziej z czego się wtedy cieszyłem, to bezgraniczna przyjaźń jaką udało mi się zbudować będąc w tej organizacji. Według zasad do których stosują się Świadkowie Jehowy, mój przyjaciel powinien zerwać ze mną kontakt. Wyobraźcie sobie moją radość, że jednak tego nie zrobił i do dziś pomaga mi w walce z tą trudną sekciarską rzeczywistością.

Podsumowanie

Wybudzenie się z matrixa jest dla każdego Świadka dramatem życiowym tak złożonym, że nie sposób tego tak łatwo opisać. Przygotuję dla Was drugą część w której opiszę dokładniej dalszy przebieg tej sprawy. Jeśli macie jakieś pytania lub życzenia odnośnie tego co powinienem zawrzeć w drugiej części zostawcie komentarz pod tym wpisem. Przy okazji zakończenia bardzo Ci dziękuję za to, że dotrwałaś/eś. Wyrzucam na blogu swoją gorycz i korzystam z tej niekonwencjonalnej terapii, w której raz ostatni pożegnam się z demonami przeszłości. Będę mógł wchodzić na ten blog czytać te wpisy i uświadamiać sobie, że już z siebie to zrzuciłem. Masz jakieś pytania? Jesteś czegoś ciekawy? Czegoś nie wyjaśniłem dokładnie? Chcesz podzielić się swoją historią? Jeśli tak to zapraszam na social media! Trzymajcie się! Do następnego!

Zapomniałem dodać, jeśli chcesz i ta treść ma dla Ciebie wartość, to udostępnij!